Co to jest ten #bikespotting? - kliknij

Wyszukiwarka rowerowa

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rmikke z miasteczka warszawa. Mam przejechane 18990.36 kilometrów w tym 301.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmikke.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalej

Dystans całkowity:1251.06 km (w terenie 154.80 km; 12.37%)
Czas w ruchu:83:36
Średnia prędkość:14.96 km/h
Maksymalna prędkość:57.05 km/h
Suma podjazdów:183 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:73.59 km i 4h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
114.00 km 0.00 km teren
06:37 h 17.23 km/h
Max prędkość:38.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Setka zimą? Czemu nie... #bikespotting 11

Niedziela, 28 listopada 2010 · dodano: 29.11.2010 | Komentarze 4

Jako że ICM zapowiadał najwyżej niewielkie opady śniegu na niedzielę, wziąłem rower na firmowy wyjazd integracyjny do Ossy koło Rawy mazowieckiej i wróciłem nim stamtąd do domu. For fun i żeby sprawdzić, jak ta cała zimówka, sakwy i ciuchy sprawdzą się na dłuższej trasie.

Zasadniczo wszystko się sprawdziło, oprócz mnie samego ;) ale powiedzmy, że to wskutek imprezy.

Na początek sprawdziły się Snow Study - wyjazd z hotelu był mocno oblodzony, ale opony przejechały po tym wszystkim bez mrugnięcia.

Cała reszta roweru też zniosła jazdę ze stoickim spokojem, w czym duża zasługa Arka Budzińskiego, który całość dopieścił. Robię mu tu darmową reklamę, ale naprawdę należy mu się.

Do tego sakwy Crosso - nawet się za bardzo nie upieprzyły (no OK, od strony koła trochę).

Natomiast ja najwyraźniej po imprezie nieco osłabiony byłem. Gdzieś między Grójcem a Prażmowem GPS mówił, że jadę wzdłuż rzeczki, z nurtem, czyli zasadniczo w dół. A droga, krucafuks, cały czas była lekko pod górę. Miałem juz tak dosyć, że gdybym sobie nie przypomniał, że mam w Piasecznie znajomych, a ci znajomi na smsa z pytaniem, czy nie mają ochoty zaprosić na herbatkę zmarznietego rowerzysty z ubłoconym rowerem nie odpowiedziliby z radosnym entuzjazmem, to bym w tym Piasecznie w pociąg wsiadł.

O, GPS znowu się sprawdził umiarkowanie. Nie wiem czemu się zaparł, żeby rower (a ustawiłem go na naprowadzanie roweru) pchać trasa katowicką, choć to wcale nie było krócej, niż prosto w stronę Grójca (Ossa leży pomiędzy katowicką a krakowską). Mapa UMP ma swoje kaprysy... Natomiast chyba dobrze, że na koniec skierował mnie Przyczółkową do Trasy Siekierkowskiej. Wiem, bo odbiłem Augustówką na Wał Zawadowski i to nie był najlepszy pomysł.

Na Wale śnieg zbity, rozryty i zamarznięty. Może jakbym jechał fullem na trzycalowych oponach (widziałem trzycalowy ślad, serio) to by był niezły fun, ale nocą, na sztywniaku z sakwami przyjemność była umiarkowana. Nie żeby tragicznie, ale podjechać na Wał nie dałem rady (koło się ślizgało), raz wyglebiłem (i omal nie zjechałem z Wału na plecach), a dwa razy musiałem zsiąść i popchać rower kawałek.

Acha, w kamaszach też marzną stopy od spodu, tylko wolniej, niż w zatrzaskach.

Na koniec całość z lekka odchorowałem, właśnie kończy mi się pierwszy dzień zwolnienia.

Bikespotting: 11, w tym jeden dalekobieżny miedzy Grójcem a Piasecznem, dwóch spacerowiczów wracających z Powsina, reszta - lokalny ruch po bułki ;)



Dane wyjazdu:
71.86 km 0.00 km teren
03:08 h 22.93 km/h
Max prędkość:41.21 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

WTEM! Z Nocnym Rowerem nad Zegrze

Piątek, 16 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 2

Znienacka podłączyłem się pod wypad Nocnego Roweru nad Zegrze :D

Nieprzygotowany cokolwiek byłem i pojechałem z plecakiem, z którym raczej nie ruszam się dalej niż do roboty i z powrotem (ciuchy na zmianę, te rzeczy).

Wnioski:
* 10km z tym plecaczkiem to spoko. 60km już cokolwiek bolesnym jest.
Masaż pleców niezbędny, na szczęście ma mi kto zrobić :D
* Zrobienie zdjęcia Zalewowi w nocy za pomocą komórki ambitnym zadaniem jest.
Czytaj, nie wyszło mi.

Dane wyjazdu:
67.00 km 2.00 km teren
04:17 h 15.64 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Transport zimówki

Środa, 7 października 2009 · dodano: 18.10.2009 | Komentarze 0

Się kupiło rower w Żyrardowie, to jak wrócić do domu? Rowerem, oczywiście.



Dane wyjazdu:
68.58 km 0.00 km teren
06:08 h 11.18 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Na wieś - etap drugi

Środa, 29 lipca 2009 · dodano: 01.10.2009 | Komentarze 0

Stężyca-Pomorze k. Opola Lubelskiego.

Etap prawie całkowicie szosowy, z przebijaniem się przez korki w Puławach (niech się Młody uczy jeździć po mieście) i obiadem w Kazimierzu (pyszne naleśniki).

Nocleg w Pomorzu z czystym sercem polecam - pyszna domowa kolacja. I Elektryczny Prysznic (choć mogli już naprawić). Położenie noclegu GPSies trochę krzywo pokazuje - patrz poprzedni wpis.



Dane wyjazdu:
101.10 km 67.40 km teren
08:26 h 11.99 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Na wieś - etap pierwszy

Wtorek, 28 lipca 2009 · dodano: 01.10.2009 | Komentarze 0

Józefów - Stężyca.

Kupa piachu (częściowo na życzenie Młodego, jakoś bardziej wierzył GPS-owi, niż pamięci starego ojca ;) ) oraz, uwaga, brukowana droga w szczerym polu. Podobno to dawna, napoleońska droga na Lublin. Próba utrzymania się między szosą lubelską, a puławską była dość męcząca, a jak w końcu zaczęło padać, zawinęliśmy się pierwszym poprzecznym asfaltem do szosy puławskiej i do Stężycy na nocleg.

GPSies coś dziwnie pokazuje naniesione w nim noclegi. Oba są tak naprawdę kawałek na południe i kawałeczek na wschód od miejsca pokazanego na mapie.



Dane wyjazdu:
76.60 km 38.30 km teren
05:27 h 14.06 km/h
Max prędkość:33.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Pogorzel-Czersk-Warszawa

Czwartek, 23 kwietnia 2009 · dodano: 28.04.2009 | Komentarze 0

Jako że przypadkiem mieliśmy obaj wolne, wziąłem Andrzeja na wycieczkę.
Dodatkowo zabrał się z nami Rafał W. i dobrze, bo część trasy znał dużo lepiej od GPSa :), a poza tym raźniej się jechało.



Do Pogorzeli pojechaliśmy pociągiem. Dalej o własnych siłach.

2009-04-23 12:17:41 109 m N52.09724 E21.33520

Na początek nie umiałem zmusić GPSa, żeby mnie po wyznaczonej trasie prowadził.
Czemu nikt mi nie powiedział, że MapSource policzy każdą trasę, ale garmin tylko taką do 50 punktów? Nawigowaliśmy na wyznaczone punkty trasy trochę na oślep, czyli zaczęliśmy od wjechania do lasu nie tam, gdzie chcieliśmy i niezupełnie we właściwym kierunku...

2009-04-23 12:35:40 107 m N52.09231 E21.32306

...co w krótkim czasie skończyło się przedzieraniem przez las bez żadnej ścieżki.

2009-04-23 12:39:44 106 m N52.09109 E21.32437

A jak już dotarliśmy do drogi (nawet okazało się - właściwej) to po pierwsze trochę utknęliśmy w piachu (chcieliście MPK, no to go macie, skumbrie w tomacie, pstrąg...), a po drugie GPS zaczął odwracać mapę o 180 stopni i mieliśmy zagwozdkę, w którą stronę jechać. Poradziliśmy z tym sobie nawet bez rzutu monetą i dalej jechaliśmy zgodnie z planem aż do...

2009-04-23 13:17:33 89 m N52.05892 E21.26823

...gdzie okazało się, że zaznaczona w UMP droga gruntowa nie istnieje. Nawet jeśli kiedyś była tam miedza, teraz jest zaorana (UMP update planned). Trzeba było kawałek pojechać asfaltem. Potem...

2009-04-23 13:34:43 88 m N52.04806 E21.24105

...zachciało mi się skrótu. Do Betlejem, jak wiadomo, jechali czterej królowie, tylko jeden wybrał się na skróty... Nam stanęło na drodze jakieś bajoro i w wielkim trudzie i po błocie (ja i Pimp My Wagant - częściowo z buta) wróciliśmy do asfaltu kawałek dalej:

2009-04-23 13:41:05 86 m N52.05133 E21.23633

Nie warto było, zdecydowanie nie polecam tego zygzaka.

Dalej znów zgodnie z planem, częściowo asfaltem, potem wjechaliśmy na wał
(nie cierpię kretów), zjechaliśmy nad Wisłę (wolałem te krety),




Zobaczyliśmy Most po raz pierwszy



wróciliśmy na wał, zagraliśmy na nosie Strasznie Groźnym Psom, Które Skakały Przez Płot, Ale Bez Skutku:

2009-04-23 14:12:23 89 m N52.00911 E21.22875


...po czym bez większych przygód dotarliśmy do Mostu.




Widać było też Most, Którego Starannie Uniknęliśmy:



Po przebyciu Mostu trochę wypoczęliśmy, my i rowery nasze:



Z mostu do Góry Kalwarii, a potem pod trasą 50 (fajny zjazd, Pimp My Wagantowi poluzował się widelec, a Andrzej zleciał z roweru:
2009-04-23 15:06:34 114 m N51.98205 E21.21987

pojechaliśmy prosto do Czerska.

UWAGA: rowerzyści mają zniżkę.
2009-04-23 15:45:00 112 m N51.95828 E21.23428

Rowery wypoczywały pod tablicą

Andrzej biegał po murach (Rafał też ;) )

ja trochę odsypiałem

a Rafał schował się za słupem i czymś się obżerał (to my też, ale ćśś)


Z Czerska to właściwie chcieliśmy wzdłuż Wisły, ale i nie tą samą trasą, którą przyjechaliśmy, więc na początek zawierzyliśmy GPSowi, który oprowadził nas dookoła Góry Kalwarii aż do drogi na Konstancin, po czym dalej pchaliśmy się na pamięć (Rafała). Po drodze trafiliśmy na lotnisko

i "rezerwat przyrody"


(prawdopodobnie chronią tam metody wydobycia piachu, czy coś w tym guście).

Znowu mapa pokazywała drogę, gdzie jej nie było, ale nie ma co żałować, dzięki temu obejrzeliśmy sarny i bażanty.
Potem był kawał fajnego asfaltu - zbyt fajnego, jacyś nawiedzeni motocykliści ćwiczyli wheelie, więc pojechaliśmy wałem, dzięki czemu jeszcze rzucilismy okiem na Wisłę

...a potem to już tylko EC Siekierki, pod Mostem Siekierkowskim pozegnaliśmy Rafała i do domu.

Więcej zdjęć (i opisów) tu (moje) i tu (Rafała).

Dane wyjazdu:
230.00 km 0.00 km teren
23:30 h 9.79 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Warszawa-Lublin-Wilkołaz-Szastarka-Wojciechów

Piątek, 10 sierpnia 2007 · dodano: 10.08.2007 | Komentarze 2

Warszawa-Lublin-Wilkołaz-Szastarka-Wojciechów
Start 17:00
Nocleg pod Jastkowem ok.3h (5:00-8:00)
Chciałem spać nad Wieprzem, ale nie było miejsc. Ani tam, ani przez następne 40km...
Dwie przeczekane burze, jakaś kolacja, jakieś śniadanie, parę mniejszych przestojów. Dętka mi puszczała :-(
W Sulowie na zupełnym zadupiu spotkałem dziwczynę pocinającą z przeciwka na cieniarce.
Na tle GS-u wyglądała, jakby się z zupełnie innej bajki zgubiła :-)
Meta w Wojciechowie 16:30 w sobotę.