Co to jest ten #bikespotting? - kliknij

Wyszukiwarka rowerowa

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rmikke z miasteczka warszawa. Mam przejechane 18937.18 kilometrów w tym 301.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmikke.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalej

Dystans całkowity:1251.06 km (w terenie 154.80 km; 12.37%)
Czas w ruchu:83:36
Średnia prędkość:14.96 km/h
Maksymalna prędkość:57.05 km/h
Suma podjazdów:183 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:73.59 km i 4h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
43.49 km 9.10 km teren
02:04 h 21.04 km/h
Max prędkość:36.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Wzdłuż S2, ale i tak pokonywałem barierki... #avc 68

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 0

Skoro w czwartek stwierdziłem, ze da się przejechać nowobudowanym odcinkiem S2, to się przejechałem.

Początek, jak w czwartek - Grójecka, Aleja Krakowska. Tylko nie pchałem się w śmieszki, a pojechałem prosto jezdnią. W efekcie pogubiłem się w liczeniu już po trzydziestym rowerzyście i dałem sobie z tym spokój. Okazało się, że nie jest łatwo kontrolować, co się dzieje na popularnej DDR, samemu jadąc jezdnią obok. Dalej ulicą Na Skraju w jazd na S2. Oczywiście na prawą (południową) jezdnię, bo to jezdnia w moim kierunku. I w czwartek kogoś na jej końcu widziałem, więc założyłem, że spokojnie przejadę. Nie całkiem się to udało - kawałek przed przejazdem pod torami było może sto metrów rozkopanego na całej szerokości jezdni, maszyny budowlane, z jednej strony błoto. Musiałem przenieść rower na lewą jezdnię, żeby jechać dalej. No i ogólnie nie popędziłem sobie, bo wmordęwind. A ICM zapowiadał taki fajny wiatr z boku i z tyłu...

No nic, dotarłem do Puławskiej i tym razem nie wybierałem się w stronę Piaseczna, tylko czym prędzej skręciłem w stronę lasu. Jakąś ścieżką wzdłuż płotu jechałem i widzę, że GPS pokazuje zakręt w prawo w głąb lasu. Była jakaś ścieżka, to skręciłem. ZA WCZEŚNIE, trzeba było sobie przybliżyć mapę... Ścieżka z początku była fajna, potem pojawiły się kłody w poprzek, zwalone drzewka wiszące w poprzek nad ścieżką na wysokości klatki piersiowej, parów w poprzek... Parę kłód dało się objechać, inne pokonałem górą, ale w końcu musiałem zejść z roweru i pociągnąć kawałek z buta. W paru miejscach nawet przejście pieszo z rowerem sprawiało problemy, ale jakoś dałem radę.

W końcu wyjechałem na drogę leśną, ruszyłem z kopyta, spojrzałem na GPS, stwierdziłem, że to nie ta droga leśna, na którą chciałem wyjechać, tylko prostopadła, zawróciłem znalazłem właściwą. Właściwa też nie była właściwa, prowadziła w dobrym kierunku, ale za blisko brzegu lasu, więc znów odbiłem w prawo i dojechałem do właściwej właściwej drogi ;)

Właściwą właściwą drogą dojechałem do końca lasu i postanowiłem zjechać tym fajnym parowem, z którego zrezygnowałem we czwartek. Parów... też nie był właściwy. Ani fajny, szczególnie dla mnie. Bo ja po wypadku jestem połamany po prawej stronie i bardzo się staram na nią nie upadać. A tu wąska ścieżka z korzeniami, po prawej stok, po lewej jeszcze kawałek w dół. Czyli polecę w prawo - to na połamane, polecę w lewo - to na ryk w dół przez krzaki. Tak źle, i tak niedobrze. Trochę spietrałem na większych korzeniach i kawałek zszedłem w dół. Dalej było lepiej, więc zaryzykowałem i zjechałem.

Tu trzeba było cofnąć się kawałek na południe, ale nie z nami te numery, pojechałem na północ. Asfalt się skończył i po piachu, zygzakiem przebijałem się do Przyczółkowej. A dalej to już znana trasa, Vogla-Syta-Jara-wał i do mostu.


Dane wyjazdu:
47.97 km 9.60 km teren
02:16 h 21.16 km/h
Max prędkość:36.34 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Wzdłuż i w poprzek budowy S2. #avc 65

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 5

Ktoś na preclu zapytał, czy wzdłuż nowego odcinka S2 (Konotopa - Al. Krakowska) są drogi dla rowerów. Stwierdziłem - o, jest pomysł, gdzie się przejechać. I przejechałem się.

Od razu mówię, DDR nie ma. Przynajmniej od strony Alei Krakowskiej. Chodnika też nie. Ani jakiejś drogi serwisowej (co akurat w mieście nie dziwi).

Powyższe stwierdziwszy zrobiłem w lewo zwrot, żeby przejechać przez Paluch, obcykanym kiedyś przejazdem przez działki, objechać lotnisko od tyłu i przez Ursynów i Wilanów wrócić do domu. Mniej więcej się udało :D

Z tym, że okazało się, że obcykanego przejazdu przez działki nie ma, teraz w tym miejscu jest prawie wybudowany kolejny odcinek S2. A że nie wiedziałem, ile już wybudowali i jaka w ogóle jest sytuacja na budowie, to olałem i pojechałem dalej na Paluch w nadziei, że gdzieś tam jest kolejny przejazd. Później dopiero stwierdziłem, że gdybym skręcił na tę S2, to najprawdopodobniej pięknym, pustym asfaltem dojechałbym do tego samego miejsca, do którego z trudem dotarłem (i.e. końca budowy ze zjazdem w ulicę; ale nie uprzedzajmy faktów ;) ). Pod koniec (czyli na pętli na Paluchu) ulicy dogoniłem gościa na składaku, pomyślałem, że wygląda na lokalsa, więc spytałem, czy przebiję się jakoś tędy na Ursynów. Odpowiedział, że właśnie chciał mnie o to samo spytać... Stwierdziłem "No to próbujemy!" i pojechałem w działki. Rzeczywiście, przejazd przez działki był. Kto chce, może sobie obejrzeć na mapce poniżej. Dotarłem znowu do obcykanej niegdyś trasy.

Ale dalej nie było lekko, bo tym razem budowa S2 stanęła mi w poprzek. Przejechałem kawałek wzdłuż i znalazłem miejsce, gdzie udało mi się przedostać na drugą stronę (z przenoszeniem roweru przez barierki). Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że właściwie to się trochę zgubiłem, kierunki zaczęły mi się merdać. A niby GPS cały czas pokazywał, gdzie jest północ... ale kto by tam patrzył na takie drobiazgi :D

W efekcie trafiłem znowu na budowę, pokonałem kolejną barierkę, wpakowałem się na asfalt i stwierdziłem, że jadę asfaltem dalej - i byłem przekonany, że jadę na północ wzdłuż lotniska, podczas gdy jechałem dokładnie na wschód. A skoro jechałem "na północ", to po dojechaniu do dużej ulicy skręciłem w prawo "na wschód". I dopiero parę minut później dotarło do mnie najpierw, że to nie jest "jakaś duża ulica", tylko Puławska, a zaraz potem, że ile sił w nogach lecę tą Puławską w stronę Piaseczna. Nawet jakiegoś gościa na szosówce wyprzedziłem, tak mi do tego Piaseczna spieszno było. Skonsultowałem się z Garminem i odbiłem w lewo, do Lasu Kabackiego.

Właściwie, to nie wiem, czemu ja przez ten las tak rzadko jeżdżę. Najfajniejszy kawałek dzisiejszej trasy to był. Poza singletrackiem na samym początku, bo lokalnie dominująca forma życia rzucała się na mnie na tym kawałku z obu stron. Pokrzywy, znaczy. Ale był to krótki kawałek, potem wyjechałem na fajną drogę, którą przejechałem cały las z zachodu na wschód z prędkością, której bym się i na asfalcie nie wstydził. Ciekawostka: spacerowiczów widziałem dwóch czy trzech, biegaczy parunastu, za to rowerzystów zatrzęsienie. Jeden nawet omal nie wpadł na mnie na którejś krzyżówce. Przy wyjeździe z lasu trafiłem na znane mi już miejsce - początek lekko downhillowego zjazdu wąwozem do Przyczółkowej. Zjazd mnie kusił przez chwilę, bo fajny, ale przypomniałem sobie, że mam jeszcze upolować jakieś mięso na obiad (konkretnie, to najlepsze w Warszawie kurczę pieczone z pizzerii Renesans), więc nie zdecydowałem się na kolejne nadłożenie drogi.

I to w zasadzie koniec przygód, bo dalsza trasa jest mi dość dobrze znana. Poza tym, że pomyliłem się przy zjeździe z mostu i zamiast polecieć Wałem do Brukselskiej, wylądowałem na Bora-Komorowskiego...

A tym budowanym odcinkiem S2 muszę się jakoś niedługo przelecieć. Zanim go otworzą.

Acha, miałem kamerę, ale pamięć się skończyła zaraz po przebiciu się po raz pierwszy przez budowę, a na dodatek strasznie mi skakała. Jeśli da się z tego coś zmontować, to dorzucę, ale na pewno nie dziś. Kto ma konto na bikestats i wrzuci komentarz, tego bikestats powinno powiadomić o ewentualnej edycji (ale uciąć nic sobie za to nie dam), a kto w komentarzu wyrazi chęć, tego moge powiadomić ręcznie, jeśli z filmu coś sensownego wyjdzie. Szkoda, że Las Kabacki już się nie załapał...

.


Dane wyjazdu:
43.35 km 6.00 km teren
02:10 h 20.01 km/h
Max prędkość:41.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Domciu przez Sulejówek. #bikespotting 150 (105)

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 0

Lubię okolice Sulejówka. Wąskie ścieżki i rower nie ryje tak w piach, jak w MPK :D

Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km teren
01:46 h 21.51 km/h
Max prędkość:41.98 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Przez Zakręt i z sejfem do domu :D

Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 0

Sobie wróciłem z roboty via okolice Zakrętu i Miłosnej :D

Jak się jutro odpowiednio wcześnie obudzę to też tamtędy do roboty pojadę.

Liczyć rowerzystów mi się nie chciało, i tak się w Centrum już pogubiłem.

Wracając zrobiłem zaległe zakupy, bo od właściwej strony jechałem ("wstąpił do Castoramy, po drodze mu było"). Zaległości obejmowały mini sejf (na czekoladę, bo skrzaty wyżerają) i armaturę wannową (bo skrzatom udało się tym razem urwać wąż razem z nakrętką i kawałkiem armatury, na który ta nakrętka wchodzi - to chyba wąż jest za mocny...). Nie zastanawiałem się specjalnie, jak ja to na rower wpakuję, ale głupi ma szczęście: pudełko z sejfem idealnie "na wbij" mieściło się między uchwytem na tylną lampkę:



a klapką bagażnika:



Spokojnie można było wieźć ten sejf, bez żadnego dodatkowego mocowania.

Mocowania lampki bez obaw mogłem użyć jako uchwytu, bo jest ono tam z przyczyn formalnych (lampka ma być przymocowana do roweru, a nie do rowerzysty, więc trzeba uchwyt mieć), a w praktyce lampka jeździ na pasie.

Pozostała armatura, której już zupełnie nie miałem gdzie wsadzić. Na szczęście miałem przy sobie Niezbędnik Prawdziwego Mężczyzny®, więc po prostu użyłem odpowiedniego narzędzia. Armatura spokojnie siedziała sobie za sejfem:



W dół nie leciała, bo klapka bagażnika nie jest umocowana na samym jego końcu, tylko jeszcze taka mała półeczka za nią wystaje, do tyłu nie leciała, bo taśma ją trzymała.

Dane wyjazdu:
44.11 km 6.00 km teren
02:02 h 21.69 km/h
Max prędkość:43.61 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Domciu przez Sulejówek. #bikespotting 172 (120)

Wtorek, 18 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 0



Naszło mnie na powrót do domu bardzo okrężną drogą. Padło na Sulejówek, bo w życiu tam nie byłem :D

W sumie fajnie się jechało, da się szybciej, ale za to tak, jak jechałem jest bardziej przez las. Ptaszki śpiewają, muszki wpadają do oka... Muszka, wpadająca do oka, kiedy akurat rower próbuje się zaryć w Mazowieckim Piachu Krajobrazowym jest wynalazkiem Szatana i nie mówcie mi, że nie.

Po powrocie jeszcze musiałem (pieszo i ze psem) zgarnąć rower Młodej po dość dziwnej i dotychczas niewyjaśnionej przygodzie :D

Dane wyjazdu:
83.23 km 2.00 km teren
04:22 h 19.06 km/h
Max prędkość:57.05 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

#rmikkejedzie#rower'em - dzień trzeci. Achievements unlocked...

Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 10.08.2012 | Komentarze 0

Achievements unlocked:
Rzyganie z roweru,
Widzieliśmy czarnego bociana,
Ugasiliśmy pożar w zarodku.

Dane wyjazdu:
74.51 km 1.00 km teren
04:18 h 17.33 km/h
Max prędkość:51.89 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

#rmikkejedzie#rower'em - dzień pierwszy

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 0

Od nas ze wsi do Pomorza k. Opola Lubelskiego. Będzie więcej tekstu, będzie ślad, ale dopiero jak do domu wrócę.

Dane wyjazdu:
21.80 km 5.00 km teren
01:06 h 19.82 km/h
Max prędkość:36.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Przez pola, lasy i łąki. #bikespotting 23 (21), #bucspotting 2.

Poniedziałek, 7 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 4

Nie wziąłem licznika, ani GPS, więc GPS w komórce przeszedł test bojowy. Nie da się ukryć, że łapie pozycję wyraźnie gorzej od Garmina, nawet po przeczyszczeniu śladu z ewidentnych skoków w bok widać po prędkościach, że latał też do przodu i do tyłu (41km/h między dwoma kawałkami poniżej 20 km/h? Oczywisty szwindel :D).

Co więcej, okazało się, że mapka w porządnej skali kończy się paręnaście kilometrów od trasy, więc byłem poza zasięgiem i musiałem posługiwać się skalą, przy której było widać na ekraniku telefonu Warszawę, a cel do nawigacji zaznaczyłem sobie na niej "na oko". Jak na te warunki, w zasadzie nie błądziłem - pomogły drogowskazy na Seroki i kierowca przy przejeździe przez tory przy końcu (bo nie wiedziałem, w którą stronę do stacji).

Na koniec trochę farta - pociąg jeździ circa about co godzinę, ale trafiłem na peron niecałą minutę przed przyjazdem :D

Do błędów GPS-a dokłada się GPSies, który twierdzi, że trasa była prawie dwukrotnie dłuższa (można sprawdzić, klikając w mapkę poniżej). Kiedyś mieli taką opcję przy imporcie, żeby wywalić większość punktów - i wtedy długość trasy zgadzała się z rzeczywistością. Komu to, cholera, przeszkadzało?

A, i widziałem prawdziwego dzikiego bażanta.



Kawałka drogi w Żyrardowie brakowało na mapie UMP - mam gotową wrzutkę, ale flyspray chwilowo odmawia współpracy...

Dane wyjazdu:
82.64 km 8.40 km teren
04:02 h 20.49 km/h
Max prędkość:51.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Domciu przez Górę Kalwarię. #ICM dawno tak nie dał ciała...

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 2

Tak pięknie miało, ani kropli deszczu przez cały dzień, wiec zaplanowaliśmy powrót przez Czersk (Michał nigdy nie był) i Otwock Wielki (ja nigdy nie byłem), wyjazd przed 16:00.

15:30 - czarna chmura i pada. Sprawdzamy radary na pogodynka.pl - powinno się dać jechać za 40 minut i potem najwyżej jakies pokapki. ICM twardo pokazuje brak opadów...

Deszcz rzeczywiście zelżał do pomijalnego, ruszamy. Jest mokro, jest trochę ślisko. Na Sobieskiego przy Dolnej ścieżka rowerowa przez przystanek, na przystanku pełno, scieżka pusta... prawie. Wylazła jedna baba, na żadne sygnały nie reaguje, idzie jakimś zygzakiem, próbuje ominąć - wypieprzyłem się na asfalt. Lewe kolano boli, jeden mięsień w prawym udzie rozbity na kotlet :/, strat w sprzecienie stwierdzono (no, błotnik z przodu odpadł, ale on zdejmowalny jest, dał się założyć z powrotem).

Kawałek dalej - znowu deszcz, musieliśmy przeczekać pod kładką. Jak zelzało, jedziemy dalej.

Kolejny deszcz w Konstancinie, przeczekalismy pod jakimś daszkiem koło chińskiego baru. Wcześniej kawałek gruntówki w Powsinie na tyle już rozmoczony, że rozważay zmiany w planach, żeby uniknąć gruntówek. Po kolejnym kawałku w Oborach - z planów wylatuje Czersk.

Po przejechaniu nerwowego kawałka DK50 na drugą stronę Wisły, skręcamy w stronę Otwocka Wielkiego. Ale do pałacyku - znów gruntówka i to o bardzo zniechęcającym wyglądzie. Wzdychamy i objeżdżamy asfaltem.

Za to z przejazdu przez MPK nie rezygnujemy, bo drogę znam - jest asfalt, płyty betonowe, kawałek po szyszkach i dalej do Otwocka drogą wprawdzie leśną, ale dość twardą.

Acha, akurat. Asfalt jest, płyty są, szyszki (i komarów zatrzęsienie) są, ale juz ta fajna lesna droga została rozryta, posypana piachem i rozjeżdżona przez traktory, tudzież sprzęt budowlany. Tylko komary sa w spodziewanej liczbie. A jeszcze w czerwcu tędy spokojnie z sakwami przeleciałem...

Na szczęście nie cała droga jest rozryta, po pokonaniu kawałka pieszo i przez las - daje się jechać.

W Otwocku pod sklepem jesteśmy tuźprzed 19:00. Ja idę do sklepu po jakąś czekoladę i nową wodę, Michał musi już lecieć do domu, więc się rozstajemy.

Wychodzę ze sklepu - leje. Moze i dobrze, bo cos mnie tknęło, że wchodząc nie wyłączałem tylnej lampki, a ona nie miga. To jeszcze raz do sklepu po bateryjki... Wychodzę - pomału przestaje padać, no to wracam do domu.

W sumie - przez wiekszą część drogi coś kapało i kilka solidnych pryszniców też się trafiło. Dziękujemy Ci, ICM...

A ten upadek na asfalcie się jednak odzywa, mam mocno ograniczony ruch w kolanie i umówiona wizyte u ortopedy. Ech...

Dane wyjazdu:
42.82 km 0.00 km teren
01:57 h 21.96 km/h
Max prędkość:38.73 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Nóżki, ale bez galarety.

Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 0

Się nabyło nóżki do rowerów w Grodzisku z odbiorem osobistym, to się wybrało po nie.

W jedną stronę pociągiem, żeby nie wstawać o jakiejś barbarzyńskiej godzinie. Z powrotem już rowerem, bo przecież specjalnie po to zamawiałem z odbiorem osobistym ;)

Muszę powiedzieć, że działanie mojego GPS-a nieodmiennie mnie zadziwia. Przy tych samych opcjach routingui najpierw chciał mnie wypchnąć z Grodziska prosto na drogę 719 (z grubsza - ciąg do Alej Jerozolimskich), a jak zażyczyłem sobie punktów pośrednich, żeby jednak jechać mniej wiecej wzdłuż torów, to usilnie namawiał mnie na spore objazdy po piachu, żebym główną drogą nie jechał. Mógłby się zdecydować - główniejszej drogi niż 719 tam nie ma...

W jednym miejscu kazał mi skręcać w jakąś ledwo widoczną ścieżynkę i przeprowadzać rower po jakiejś kładeczce, a potem wrócić na drogę, która jechałem. Nie wiem po co, drogą było mniej więcej tyle samo, dobrym asfaltem z szerokim mostem. Nie posłuchałem go ;)

Z drugiej strony, dwa razy naprowadził mnie bardzo fajnie - w Brwinowie puścił mnie przez park, który bez GPS-a bym objechał, a w Ursusie fajnie mnie wyprowadził za zdemontowany wiadukt przy torach.

Dla równowagi na koniec, zamiast prosto Kasprzaka i Prostą, kazał mi jechać a to Wolska, a to Karolkową. Ale to bym składał na metro (mapa UMP sprzed paru dni, pewnie pozaznaczane, że Prosta nieprzejezdna. No ale przeciez nie dla roweru...).