Co to jest ten #bikespotting? - kliknij

Wyszukiwarka rowerowa

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rmikke z miasteczka warszawa. Mam przejechane 18990.36 kilometrów w tym 301.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmikke.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Michałem

Dystans całkowity:185.44 km (w terenie 8.40 km; 4.53%)
Czas w ruchu:09:05
Średnia prędkość:20.42 km/h
Maksymalna prędkość:60.71 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:46.36 km i 2h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
51.51 km 0.00 km teren
02:42 h 19.08 km/h
Max prędkość:39.41 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Z Mińska, szosą i piachem.

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 1

Miało być nas trzech, ale Olek wymiękł już rano, bo mu za gorąco było. Cyklista-termofob, cy jak?

No to pojechaliśmy we dwóch z Michałem. Plan był taki, że po pracy jedziemy do Mińska (Mazowieckiego) koleją i wracamy rowerami, przez lasy i wiejskie drogi, żeby spokojnie wieczorkiem być w domu. A wyszło, jak wyszło.

Na początek, zakładając buty, naderwałem sznurówkę. Przy zatrzaskowych pedałach sprawa to poważna. Na dworzec dało radę dojechać, potem w pociągu przy komentarzach Michała "nieźle się zaczyna, może ja na Wschodnim wysiądę od razu" obciąłem naderwany kawałek i zrobiłem krótszą sznurówkę.

Zanim dojechaliśmy do Glinianki, na wysokości Rzakty, Michał złapał gumę. Niby drobiazg, ale zupełnie nie był na to przygotowany, a mojej dętki użyć nie mógł (węższy zaworek). GPS odpytany na okoliczność najbliższego wiejskiego sklepu, odpowiedział 1700m. Tylko nie powiedział 1700m CZEGO. Przez połowę czasu pchałem rower przez piach.

W sklepie odpowiednich dętek nie było. Nieodpowiednich zresztą też nie było. Za to była łatka. Ostatnia. Nabyłem i z powrotem do Michała. Starannie i zgodnie z instrukcją (chyba - część instrukcji trochę się starła z opakowania) łatkę nalepił, kółko napompował (zawór mojej pompki okazał się rzeczywiście uniwersalny, wcześniej jakoś nie miałem okazji przetestować go na Preście) i jedziemy. Prawie dojechaliśmy do... Glinianki, jak koło mu znowu zdechło.
Podobno sprawdzał obręcz, więc pewnie to łatka odmówiła współpracy.

A było nie krakać w pociągu...

W sklepach w Gliniance dętki nie udało się nabyć. Ani łatki. Michał został w Gliniance czekać na autobus (za godzinę), a ja dalej jechałem sam. Trasę trochę skróciłem, żeby się z czasem wyrobić, ale to głupi pomysł był, bo skrót okazał się piaszczysty. Mazowieckiego Piachu Krajobrazowego mi się zachciało...

A na koniec, w chwili gdy pisałem "Michał został", złapał mnie paskudny kurcz w udzie i za kolanem. Od powrotu do domu za mną chodził i nosie miał, ile soku pomidorowego wypiłem...

Mapka będzie, ale nie dziś, nie chce mi się obrabiać śladu.

Dane wyjazdu:
28.82 km 0.00 km teren
01:20 h 21.62 km/h
Max prędkość:60.71 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Szybka nocna ósemka po Warszawie z Olkiem i Michałem.

Czwartek, 14 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 0

Trochę spontan, kumple z firmy się umówili na jazdę po Warszawie, jak nie będzie padać i się podłączyłem. Czas trafiliśmy znakomicie, zaczęło kapać jakieś 50m przed końcem trasy :D

Przed startem znalazłem chwilkę na prawie-dokończenie zbierania śladów z okolic gocławskiego Balatonu. A w chwili startu próbowali nas ogarnąć rolkarze, nadjeżdżający tłumnie Jugosłowiańską. Ledwo zdążyliśmy prysnąć :D Potem na facebooku okazało się, że jechała z nimi nasza koleżanka z firmy. wiat jest mały.

Vmax, oczywiście z górki na Belwederskiej.



Dane wyjazdu:
82.64 km 8.40 km teren
04:02 h 20.49 km/h
Max prędkość:51.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Domciu przez Górę Kalwarię. #ICM dawno tak nie dał ciała...

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 2

Tak pięknie miało, ani kropli deszczu przez cały dzień, wiec zaplanowaliśmy powrót przez Czersk (Michał nigdy nie był) i Otwock Wielki (ja nigdy nie byłem), wyjazd przed 16:00.

15:30 - czarna chmura i pada. Sprawdzamy radary na pogodynka.pl - powinno się dać jechać za 40 minut i potem najwyżej jakies pokapki. ICM twardo pokazuje brak opadów...

Deszcz rzeczywiście zelżał do pomijalnego, ruszamy. Jest mokro, jest trochę ślisko. Na Sobieskiego przy Dolnej ścieżka rowerowa przez przystanek, na przystanku pełno, scieżka pusta... prawie. Wylazła jedna baba, na żadne sygnały nie reaguje, idzie jakimś zygzakiem, próbuje ominąć - wypieprzyłem się na asfalt. Lewe kolano boli, jeden mięsień w prawym udzie rozbity na kotlet :/, strat w sprzecienie stwierdzono (no, błotnik z przodu odpadł, ale on zdejmowalny jest, dał się założyć z powrotem).

Kawałek dalej - znowu deszcz, musieliśmy przeczekać pod kładką. Jak zelzało, jedziemy dalej.

Kolejny deszcz w Konstancinie, przeczekalismy pod jakimś daszkiem koło chińskiego baru. Wcześniej kawałek gruntówki w Powsinie na tyle już rozmoczony, że rozważay zmiany w planach, żeby uniknąć gruntówek. Po kolejnym kawałku w Oborach - z planów wylatuje Czersk.

Po przejechaniu nerwowego kawałka DK50 na drugą stronę Wisły, skręcamy w stronę Otwocka Wielkiego. Ale do pałacyku - znów gruntówka i to o bardzo zniechęcającym wyglądzie. Wzdychamy i objeżdżamy asfaltem.

Za to z przejazdu przez MPK nie rezygnujemy, bo drogę znam - jest asfalt, płyty betonowe, kawałek po szyszkach i dalej do Otwocka drogą wprawdzie leśną, ale dość twardą.

Acha, akurat. Asfalt jest, płyty są, szyszki (i komarów zatrzęsienie) są, ale juz ta fajna lesna droga została rozryta, posypana piachem i rozjeżdżona przez traktory, tudzież sprzęt budowlany. Tylko komary sa w spodziewanej liczbie. A jeszcze w czerwcu tędy spokojnie z sakwami przeleciałem...

Na szczęście nie cała droga jest rozryta, po pokonaniu kawałka pieszo i przez las - daje się jechać.

W Otwocku pod sklepem jesteśmy tuźprzed 19:00. Ja idę do sklepu po jakąś czekoladę i nową wodę, Michał musi już lecieć do domu, więc się rozstajemy.

Wychodzę ze sklepu - leje. Moze i dobrze, bo cos mnie tknęło, że wchodząc nie wyłączałem tylnej lampki, a ona nie miga. To jeszcze raz do sklepu po bateryjki... Wychodzę - pomału przestaje padać, no to wracam do domu.

W sumie - przez wiekszą część drogi coś kapało i kilka solidnych pryszniców też się trafiło. Dziękujemy Ci, ICM...

A ten upadek na asfalcie się jednak odzywa, mam mocno ograniczony ruch w kolanie i umówiona wizyte u ortopedy. Ech...

Dane wyjazdu:
22.47 km 0.00 km teren
01:01 h 22.10 km/h
Max prędkość:37.06 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Domciu.

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 0

Tak trochę dookoła.

A kolejną aukcję przegrałem. Polowanie na okazję trwa...