Co to jest ten #bikespotting? - kliknij

Wyszukiwarka rowerowa

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rmikke z miasteczka warszawa. Mam przejechane 18990.36 kilometrów w tym 301.61 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rmikke.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
22.03 km 4.42 km teren
01:17 h 17.17 km/h
Max prędkość:51.89 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:GFA'09

Pokrzywy i krzewy pompkofilowe. #bikespotting 88 (55) i jeden bażant.

Środa, 1 czerwca 2011 · dodano: 01.06.2011 | Komentarze 0

Zainspirowany pytaniem sprzed dwóch tygodni, pojechałem zobaczyć. A że zrobiłem to zupełnie na pałę (alias spontanicznie), to wjechałem w trochę inne krzaczory.

Konkretnie, to pojechałem południową stroną Trasy Siekierkowskiej, aż się śmieszka skończyła, dalej kontynuowałem ścieżką. Nie rowerową, taką zwykłą, wydeptaną. Z początku żadne halo, co to za frajda jechać przyklejonym do ekranów dźwiękochłonnych trasy, ale potem ścieżka odbiła od Trasy, zjazd w dół, przeskok nad stróżką (autentycznie da się przeskoczyć, choć nie zrobiłem tego, bo nie znałem trasy zupełnie i nie bardzo wiedziałem, w co jadę). Dalej śliczny singletrack, tylko może lepiej by mi było w długich spodniach, bo wąsko i z obu stron pokrzywy. Z innych atrakcji, jakiemuś krzakowi spodobała się wystająca z plecaka pompka i bardzo starał się mi ją zabrać. W paru miejscach kłody w poprzek ścieżki, ale poza jedną, wszystkie miały już wydeptane obejścia.

W pewnym miejscu, nazwijmy je punktem A ścieżka się rozdziela, a że chciałem wyjechać na Spadową, skręciłem w prawo. Będę musiał sprawdzić, gdzie bym dojechał w lewo. Ścieżka się rozszerza i wychodzi na łąki. Oraz zaczyna zawracać w stronę Mostu. Na szczęście kolejny rozjazd jest w punkcie B, tym razem dałem w lewo... i, o dziwo, rzeczywiście dotarłem na Spadową koło numeru 151.

Pokręciłem się chwilę i postanowiłem wrócić do punktu B i pojechać w stronę Mostu. Po drodze prysnął mi prawie spod kół tytułowy bażant. Albo może cietrzew, krótko widziałem. I zaraz potem, koło jakiegoś błocka, koło którego przez parędziesiąt metrów pociągnąłem z buta, trzy wielkie ptaszydła, które na szczęście daleko nie odleciały i pozwoliły się dokładniej obejrzeć. Okazało się, że zwykłe wrony siwe, tylko jakoś większe od tych, które widuję w mieście.

Ścieżka, a właściwie już dróżka, zaczęła z kolei odbijać na południe i zmieniać się w drogę, na horyzoncie widać kościół przy Kadetów, więc skorzystałem z okazji i skręciłem w stronę Wału. Nie dojechałem, wjechałem komuś w podwórko, więc zawróciłem i już wyjechałem koło tego kościoła.

Kurczę, nawet nie wiedziałem, że prawie pod domem mam takie fajne tereny. Znaczy, że są tereny, to wiedziałem, tylko nie że takie fajne. Spacerowiczów pętających się Spacerniakiem i wzdłuż Trasy - namawiam do zahaczenia. Tylko bażanta mi nie płoszyć!

I sam będę musiał tam wrócić jakoś bardziej planowo. I GPS zabrać, żeby zobaczyć, gdzie ja właściwie byłem.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zebyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]